poniedziałek, 3 października 2016

Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes


          Jestem chyba jedną z nielicznych osób, które po pierwsze nie płakały przy książce „Zanim się pojawiłeś” i w dodatku jedną z tych, którym książka się nie podobała.
          Przeczytałam ją praktycznie w jeden dzień... od początku zaczęła mnie irytować i ciągle liczyłam na to, że książka się rozwinie i mnie wciągnie. Niestety muszę przyznać, że kiedy już się w miarę „wkręciłam” tak kolejne czytane zdania wywołały u mnie kolejną falę irytacji...
          Zdaję sobie sprawę z tego, że książka i cała historia jest dość kontrowersyjna, a zdań na jej temat jest mnóstwo. I muszę przyznać, że gdybym znalazła się w położeniu Willa to sama nie wiem jakbym się zachowała... Wkurzyłam się, że książka nie skończyła się słynnym „żyli długo i szczęśliwie”. Z drugiej jednak strony rozważając wątek tego kim stał się Will przez wypadek i jak funkcjonował to trochę go rozumiem.
          Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to tylko wymyślona historia, mogę stwierdzić, że mnie nie porwała. Tym bardziej, że jak pisałam wiele wiele razy uwielbiam trudną tematykę książek.
          Główną bohaterką książki jest Lou – dość niezdarna jak się okazuję, dziwnie się ubierająca, a raczej po prostu dobiera dość „inne” od przeciętnych ubrania. Już po fakcie kiedy dowiadujemy się, że z jej pensji utrzymuje praktycznie swoją rodzinę i mając 26 lat nadal z nią mieszka, zaczęłam się irytować. Ponieważ ten dom wydał mi się dość dziwnym, tzn uważam, że gdyby się od nich odcięła to jakoś lepiej by funkcjonowała. Jak się okazuję Lou nie jest wymagającą osobą, bez planów na przyszłość... Czytając książkę na pewno dowiecie się co, jak i dlaczego. Po tym trochę ogarnęłam temat i było lepiej. Jednak wszystkiego zdradzać nie będę.
          Więc... kiedy Lou traci pracę, która lubiła – w kwiaciarni, postanawia szukać nowej. Jak się okazuję mamy tu fajny opis tego, że nie tak łatwo jest znaleźć coś przyzwoitego. W ostatniej chwili wpływa ogłoszenie o tym, że Will, który uległ wypadkowi, został sparaliżowany od szyi w dół, jeździ na wózku i potrzebuje osoby, która będzie umilała mu czas.
          Następnie mamy typową reakcję wrednego, złośliwego mężczyzny na wózku i Lou, która stara się przenosić dla niego góry, żeby tylko odwieźć go od decyzji, którą podjął. Najpierw wizyty w ogrodzie, potem koncerty, wesele, w końcu wyjazd po kolejnej chorobie Willa. Wydaję się wręcz, że już lepiej być nie może, lecz jak się okazuję, może być o wiele gorzej.
          To co opisałam oczywiście w książce ma więcej szczegółów, tej całej pikanterii zwanej pierwszym pocałunkami, zakochaniem itd. Tak czy siak przebrnęłam przez tę książkę i nawet zaczęłam czytać drugą część, ale spasowałam na razie żeby odpocząć od tej historii. Zamierzam jednak dokończyć tę historię, może jakoś mi się to wszystko poukłada i rozjaśni choć nie sądzę, aby miało tak się stać.
          Póki co chciałam podzielić się z Wami moją opinią. Jak widać bez zachwytów i chusteczek.
          Dodam jeszcze, że przed czytaniem tej książki przeczytałam „promyczka”, który był dla mnie cudowną książką i myślałam, że po opiniach jakie zgarnęła książka „Zanim się pojawiłeś” - wciągnie mnie bez reszty, ale cóż, jak widać nie wciągnęła, nie porwała i co tam jeszcze.
          Mimo wszystko dla osób, które jeszcze nie przeczytały tej książki życzę miłego czytania. Może wy będziecie osobami, których książka i historia wciągnie bez reszty :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz