poniedziałek, 3 października 2016

Podsumowanie września


To już kolejne podsumowanie na moim blogu :)

Ten miesiąc był dla mnie ciężkim miesiącem z kompletnym brakiem czasu, lecz jak widać trochę nadrabiam dodając zaległe wpisy. Na dniach rozpoczynamy w domu remont, więc chyba będę miała jeszcze mniej czasu, ale postaram się dodać trochę recenzji :) Czyli podsumowując – postanawiam poprawę :P hehe

 
 
A teraz przejdźmy do faktów:

Ilość przeczytanych książek: 5
Ilość kupionych książek: 13 + jedna wygrana na Instagramie :)
Ilość zaczętych książek: 2
Ilość dodanych wpisów: 1 !!! :(

Książki, które kupiłam we wrześniu:

1.Sieroce pociągi – Christina Baker Kline
2.Pół życia – Jodi Picoult
3.Pocałunek śmierci – J.T.Ellison
4.Bez końca – Martyn Bedford
5.Mansfield Park cz.1 – Jane Austen
6.Lady Susan, Watsonowie, Sanditon – Jane Austen
7.Jesienna miłość – Nicholas Sparks
8.Najdłuższa podróż – Nicholas Sparks
9.Bez powrotu – Shireen Jilla
10.Oskar i pani Róża – Eric – Emmanuel Schmitt
11.Gdy nadejdzie jutro – Sidney Sheldon
12.Gniew Aniołów – Sidney Sheldon
13.Kasacja – Remigiusz Mróz


Książki przeczytane we wrześniu:

1.Harry Potter i Komnata Tajemnic – J.K. Rowling
2.Promyczek – Kim Holden
3.Zanim się pojawiłeś – Jojo Moyes
4.Sieroce pociągi - Christina Baker Kline
5.Kasacja – Remigiusz Mróz

Książki do dokończenia:

1.Głosy Pamano – Jaume Cabre
2.Historia Pszczół – Maja Lunde
3.Żeby życie miało sens – rozmowy Joanny Olekszyk

Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes


          Jestem chyba jedną z nielicznych osób, które po pierwsze nie płakały przy książce „Zanim się pojawiłeś” i w dodatku jedną z tych, którym książka się nie podobała.
          Przeczytałam ją praktycznie w jeden dzień... od początku zaczęła mnie irytować i ciągle liczyłam na to, że książka się rozwinie i mnie wciągnie. Niestety muszę przyznać, że kiedy już się w miarę „wkręciłam” tak kolejne czytane zdania wywołały u mnie kolejną falę irytacji...
          Zdaję sobie sprawę z tego, że książka i cała historia jest dość kontrowersyjna, a zdań na jej temat jest mnóstwo. I muszę przyznać, że gdybym znalazła się w położeniu Willa to sama nie wiem jakbym się zachowała... Wkurzyłam się, że książka nie skończyła się słynnym „żyli długo i szczęśliwie”. Z drugiej jednak strony rozważając wątek tego kim stał się Will przez wypadek i jak funkcjonował to trochę go rozumiem.
          Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to tylko wymyślona historia, mogę stwierdzić, że mnie nie porwała. Tym bardziej, że jak pisałam wiele wiele razy uwielbiam trudną tematykę książek.
          Główną bohaterką książki jest Lou – dość niezdarna jak się okazuję, dziwnie się ubierająca, a raczej po prostu dobiera dość „inne” od przeciętnych ubrania. Już po fakcie kiedy dowiadujemy się, że z jej pensji utrzymuje praktycznie swoją rodzinę i mając 26 lat nadal z nią mieszka, zaczęłam się irytować. Ponieważ ten dom wydał mi się dość dziwnym, tzn uważam, że gdyby się od nich odcięła to jakoś lepiej by funkcjonowała. Jak się okazuję Lou nie jest wymagającą osobą, bez planów na przyszłość... Czytając książkę na pewno dowiecie się co, jak i dlaczego. Po tym trochę ogarnęłam temat i było lepiej. Jednak wszystkiego zdradzać nie będę.
          Więc... kiedy Lou traci pracę, która lubiła – w kwiaciarni, postanawia szukać nowej. Jak się okazuję mamy tu fajny opis tego, że nie tak łatwo jest znaleźć coś przyzwoitego. W ostatniej chwili wpływa ogłoszenie o tym, że Will, który uległ wypadkowi, został sparaliżowany od szyi w dół, jeździ na wózku i potrzebuje osoby, która będzie umilała mu czas.
          Następnie mamy typową reakcję wrednego, złośliwego mężczyzny na wózku i Lou, która stara się przenosić dla niego góry, żeby tylko odwieźć go od decyzji, którą podjął. Najpierw wizyty w ogrodzie, potem koncerty, wesele, w końcu wyjazd po kolejnej chorobie Willa. Wydaję się wręcz, że już lepiej być nie może, lecz jak się okazuję, może być o wiele gorzej.
          To co opisałam oczywiście w książce ma więcej szczegółów, tej całej pikanterii zwanej pierwszym pocałunkami, zakochaniem itd. Tak czy siak przebrnęłam przez tę książkę i nawet zaczęłam czytać drugą część, ale spasowałam na razie żeby odpocząć od tej historii. Zamierzam jednak dokończyć tę historię, może jakoś mi się to wszystko poukłada i rozjaśni choć nie sądzę, aby miało tak się stać.
          Póki co chciałam podzielić się z Wami moją opinią. Jak widać bez zachwytów i chusteczek.
          Dodam jeszcze, że przed czytaniem tej książki przeczytałam „promyczka”, który był dla mnie cudowną książką i myślałam, że po opiniach jakie zgarnęła książka „Zanim się pojawiłeś” - wciągnie mnie bez reszty, ale cóż, jak widać nie wciągnęła, nie porwała i co tam jeszcze.
          Mimo wszystko dla osób, które jeszcze nie przeczytały tej książki życzę miłego czytania. Może wy będziecie osobami, których książka i historia wciągnie bez reszty :)))

Kasacja - Remigusz Mróz


          Od jakiegoś czasu chodziła za mną chęć na przeczytanie dobrego kryminału...
Po raz kolejny praca w Empiku wywołała uśmiech na mojej twarzy, kiedy to w promocji pojawiła się książka „Kasacja” Remigiusza Mroza. Z racji tego, że co nieco o niej czytałam i słyszałam, od razu postanowiłam ją kupić. I jak się okazało niewiele było mi trzeba do zaczęcia czytania.
          Thriller prawniczy, gdzie akcja dzieje się w Polsce, w dodatku napisana przez polskiego autora była strzałem w dziesiątkę! Nadal uważam, że Polscy pisarze są za mało doceniani.
          Chyłka i Oryński – zwany Zordonem naprawdę dali czadu, a ich dialogi jak dla mnie bardziej doszlifowane być nie mogą. Oboje pracują w korporacji, którą okazuję się być kancelaria prawna Żelazny & McVay. Kordian właśnie zaczął aplikację, a jego patronką została Joanna Chyłka, Senior Associate.
          Klientem kancelarii okazuję się być Piotr Langer – syn biznesmena, który zostaje oskarżony o morderstwo. Mało tego, również wiadome jest to, że wszystkie dowody wskazują na niego, a on sam przesiedział z ciałami ofiar przez 10 dni w tym samym mieszkaniu...
          Jak mu się to udało. Jak to się stało, że nikt w tym czasie nic nie widział i nie słyszał. Kto za tym wszystkim tak naprawdę stoi?
          Czy Chyłce i Zordonowi uda się wybronić Piotra Langera? Jakie będą tego skutki? I przede wszystkim czy Piotr Langer naprawdę jest winny???
          Tego wszystkiego możecie się oczywiście dowiedzieć czytając tę świetną książkę.
          Kolejna rzecz to to, że nie zamierzam się rozpisywać nad treścią, bo to w sumie nie ma sensu. Książka została napisana tak genialnie, że obiecuję, że nie pożałujecie sięgając po nią.
          Dodam jeszcze, że kiedy już kończyłam kolejny rozdział i myślałam, że coś kumam to końcowe zdanie powałało mnie i na nowo rozbudzało ciekawość.
          To książka naprawdę bardzo warta przeczytania :) Polecam!!!

piątek, 9 września 2016

PROMYCZEK!


          Na początku wcale nie miałam ochoty pisać tej recenzji. Wydaje mi się, że co bym nie napisała i tak nie odda całości historii jaką stworzyła Pani Kim Holden.
          Mam jednak wrażenie, że każdy kto przeczyta tę książkę będzie dalej „tworzył legendę” - dla Kate – dla Promyczka. I myślę też, że każdy kto przeczyta tę książkę, choć przez chwilę będzie starał się być lepszym człowiekiem. Nie mam pojęcia czy tylko mi dała ona aż tyle nadziei i wypełniła mnie niesamowitą wewnętrzną siłą.
          Kate spotykała ludzi, którzy byli w różnych sytuacjach życiowych, nie zawsze fajnych i wygodnych, po czym po prostu działała jak magnes i wypełniała te osoby promieniami słońca.
          Ja również nie mam dobrego momentu w życiu i dlatego mam wrażenie, że książka ta wpadła w moje ręce w tak odpowiednim czasie, że to aż dziwne. I mnie również dopadły te promienie...
          Opis z tyłu książki naprawdę nie jest porywający – dopiero po przeczytaniu tej książki i przesłuchaniu piosenek naprawdę zrozumiałam autorkę. Myślę, że zrobiła to celowo – wiecie – kiedy w opisie czyta się za dużo to książka wydaję się naprawdę mniej fajna – moim zdaniem. Tym razem książkę i historię Kate przenosi opinia, z jednej osoby na drugą... książki krążą między osobami i myślę, że to jest właśnie ta legenda...
          Kate dowiaduję się, że została przyjęta do Grant, małej uczelni na obrzeżach Minneapolis, lecz do rozpoczęcia roku został jeszcze tydzień. Zatrzymuję się więc u Maddie, która jest jej ciotką – dużo młodszą, przyrodnią siostrą jej matki. „Rany, próbuję jej nie oceniać, ale im dłużej przebywam w towarzystwie Maddie, tym większe mam wrażenie, że coś jest nie tak. To znaczy, w naturze człowieka leży zapełnianie pustej przestrzeni, a lista tego, czym można ją wypełnić jest długa, czasem to coś dobrego, czasem złego. Mam przeczucie, że ona poświęca czas rzeczom, pieniądzom, dobrom materialnym. Znajduje się w punkcie, w którym pragnie się więcej i zapomina się o tym by być wdzięcznym za już posiadane dobra. To smutne. Chciwość jak z bajki dla dzieci o muszce i pająku. Chęć zdobycia pieniędzy i luksusowych rzeczy – to pająk, a Maddie wydaje się być wielką muchą. Próbuję nie myśleć o niej negatywnie.”
          Maddie to jedna z pierwszych osób jakie poznajemy w tej książce. Dlaczego Kate ma takie zdanie i czego o niej nie wie, możecie się dowiedzieć czytając tę książkę.
          Kate przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele. Tym życiowym doświadczeniem mogłaby spokojnie obdarzyć wiele osób... Przeszła naprawdę bardzo dużo i w większości nie były to łatwe sytuacje, lecz to jaką jest osobą i jak dzielnie i pozytywnie znosi przeszkody w swoim życiu tworzy z niej bohaterkę. Kate ma zaledwie 19 lat, zdaję się, że całe życie jest jeszcze przed nią, lecz czy naprawdę tak jest? Czytając książkę możemy poznać Kate jako utalentowaną, pozytywną osóbkę, uwielbiającą czarną kawę i codzienne zachody słońca. Jest również wegetarianką i ciągle się spóźnia.
          W tej książce poznajemy przyjaciół Kate – wielu, jak się okazuję, lecz to wcale nie staje się chaotyczne. Każda ta postać po poznaniu Promyczka staje się lepszą wersją siebie.
          „Shelly się śmieje, czasem nawet lekko prycha. Słyszałam to tylko raz , gdy naprawdę mocno się śmiała w klubie w Minneapolis. To szczyt jej możliwości. Jednak za każdym razem, gdy słyszę jej śmiech, cieszę się z faktu, że wywołałam u tej poważnej dziewczyny chwilę nieskrępowanego szczęścia. Pozwoliła mi zbliżyć się do siebie, a to naprawdę wspaniałe uczucie.”
         „Pete ma nienasycony głód wiadomości z kraju i ze świata, lubi słuchać o polityce i tego typu sprawach. Choć czasami różni nas punkt widzenia, ponieważ on skłania się ku prawicy, a ja bardziej ku lewicy, oboje jesteśmy otwarci, by wysłuchać czyichś opinii. Niewielu ludzi to potrafi, a ja cenię otwarte umysły. Dla mnie intelekt Pete'a jest darem. Jeśli mam być szczera: zszokowało go to, że potrafię rozmawiać z nim o polityce i ekonomicznym kryzysie Europy, ale przywykłam już do ludzi, którzy zakładają, że jestem głupią blondynką. I przyznaję, że czasami nie wyprowadzam ich z błędu, ponieważ w ten sposób jest łatwiej i zabawniej. Jeśli jestem dla kogoś ważna, powinien poświęcić trochę czasu, by dowiedzieć się, co kryję się po moją blond czupryną. Pete poświęcił ten czas.”
          „Gdyby mój tydzień był tęczą, on byłby garncem złota na jej krańcu. Gabriel jest zdolny, ciekawski, uroczy i jednocześnie szczery. Uwielbiam go, bo jest prawdziwy. Mówi co myśli i za to nie przeprasza. Życie byłoby o wiele prostsze, gdyby wszyscy tak robili.”
          „Zawsze byłam dobra w akceptowaniu kogoś całkowicie, jego dobrych, jak i złych cech. Widzę je wszystkie, ale staram się, by nie wpływały na mój osąd. Ludzie są skomplikowani. Życie też takie jest.”
          Jak możemy zauważyć z cytatów, Promyczek to naprawdę niesamowita postać. Oczywiście, że nie chciałabym wam zdradzać szczegółowo całej książki. Chcę tylko napisać, że bardzo trudne jest napisanie recenzji czegoś tak wspaniałego. A osoby, które wymieniłam to jedne z wielu.
          Promyczek to niesamowita opowieść o przyjaźni i miłości, zwłaszcza miłości, przed którą Kate tak się broni. Wydarzy się wiele, lecz tego nie będę zdradzać. Ta książka dla mnie jest fenomenem i każda z postaci coś wniesie w wasze życie, a całość rozjaśni was promieniami słońca.
          Na zakończenie dodam jeszcze tylko dwa cytaty :

        "Nie mówię, że nie powinieneś realizować celów i spełniać marzeń. Po prostu nie rezygnuj z tego co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, a przyszłość wcale nie jest taka pewna”

                          „A teraz idźcie... stwórzcie legendę!
                           To rozkaz.
                           Zróbcie to.
                           Proszę. „

środa, 31 sierpnia 2016

Podsumowanie sierpnia.


Zapraszam wszystkich na podsumowanie miesiąca.

Ilość kupionych książek : 16
Ilość książek przeczytanych : 5
Ilość książek zaczętych : 2
Ilość dodanych wpisów : 5

 
 
 
 
Książki, które kupiłam:
  1. Shantaram – Gregory David Roberts
  2. Promyczek – Kim Holden
  3. Zanim się pojawiłeś – Jojo Moyes
  4. Odłamki – Ismet Prcić
  5. Nie waż się – Jolanta Czarkwiani
  6. Eragon – Christopher Paolini
  7. Żywioły – Alex Kava, Erica Spindler, J.T. Ellison
  8. Harry Potter i Kamień Filozoficzny – J.K. Rowling
  9. Harry Potter i Komnata Tajemnic – J.K. Rowling
  10. Spalona żywcem – Souad
  11. Dla ciebie wszystko – Nicolas Sparks
  12. Szczęściarz – Nicolas Sparks
  13. Ostatnia piosenka – Nicolas Sparks
  14. Kwiaty na poddaszu – Virginia C. Andrews
  15. Jane Eyre cz.1 – Charlotte Bronte
  16. Jane Eyre cz.2 – Charlotte Bronte

Książki przeczytane w tym miesiącu:

1.Twoim śladem -
2.Nie waż się! - Jolanta Czarkwiani
3.Cienie nocy – Alex Kava, Erica Spidler, J.T. Ellison
4.Pudełko ze szpilkami – Grażyna Plebanek
5.Harry Potter i Kamień Filozoficzny – J.K. Rowling

Książki do dokończenia:

1.Harry Potter i Komnata Tajemnic – J.K. Rowling
2.Głosy Pamano – Jaume Cabre.

           To tyle jeśli chodzi o fakty. Generalnie ten miesiąc był dla mnie bardzo ciężkim miesiącem, więc biorąc to po uwagę jestem zadowolona z ilość przeczytanych książek. Jak widać z kupowaniem Nadal u mnie szaleństwo :)
Tak czy siak mam nadzieję, że kolejny miesiąc będzie o wiele lepszy :)

p.s. Na zdjęciu widnieje książka Smak Tulipanów, lecz nie kupiłam jej w tym miesiącu. Wybaczcie za błąd.

Cienie nocy - Alex Kava, Erica Spindler, J.T. Ellison


          W ten ostatni dzień miesiąca chciałabym dodać jeszcze jedną zaległą recenzje. Książki o tytule „Cienie nocy”, którą stworzyły trzy sławne pisarki – Alex Kava, Erica Spindler i J.T. Ellison.
          Książkę tworzą trzy opowiadania, które łączy jeden morderca.
          Żerując na zagubionych i samotnych ludzi, zabija bez żadnych skrupułów zadając nożem tylko jeden perfekcyjny cios pod żebra, często przebijając serce. Ofiary natychmiast giną poprzez wykrwawienie.
Wszystkie zabójstwa mają miejsce w Nowym Jorku lecz oprawca zmienia miasta, a w każdym mieście zabija po dwie ofiary.
          W każdym mieście detektyw Stacy Killian, porucznik Taylor Jackson oraz agentka FBI, Maggie O'Dell próbują rozwikłać zagadki morderstw i dowiedzieć się kto jest ich sprawcą.
Wszystkie z ofiar zanim zostaną zabite, są obserwowane i śledzone. W pierwszych dwóch miastach nie udaję się jednak schwytać mordercy.
          W trzecim mieście do pomocy zostaje poproszona agentka FBI, Maggie O'Dell, lecz czy uda jej się dopaść sprawcę i rozwikłać zagadkę tajemniczych morderst w Nowym Jorku, dowiecie się czytając książkę :)
          Myślę, że eksperyment tych trzech pisarek polegający na napisaniu tych opowiadań i połączeniu je w jedną całość jak najbardziej się udał. Książkę czyta się naprawdę szybko i przeczytanie jej zajmuje zaledwie kilka godzin.
          Jak dla mnie to świetna książka na chwilę, lekka i szybka. Nie byłam pewna za jaką książkę się zabrać więc przy tej mogłam trochę odetchnąć i zebrać myśli. Jak najbardziej ją polecam :)

sobota, 27 sierpnia 2016

Pudełko ze szpilkami - Grażyna Plebanek (Krótko i zwięźle)


          „Marta jest jedną z tych trzydziestolatek, którym się udało. Wyjechała z prowincjonalnego miasteczka, ma mieszkanie w Warszawie, w pracy otwiera się przed nią perspektywa awansu. Niespodziewana ciąża diametralnie zmienia jej położenie. Ślub z prawie nieznanym ojcem dziecka oraz pospieszna przeprowadzka zmuszają ją do odpowiedzi na pytanie, czego naprawdę chce od życia.
          Pudełko ze szpilkami to odważna i udana próba sportretowania współczesnej kobiety, która zmaga się ciągle rosnącą presją otoczenia i próbuje godzić sprzeczne oczekiwania rodziny, przyjaciół i szefowej. To także błyskotliwie i z humorem napisana opowieść o poznawaniu siebie i osiąganiu życiowej równowagi.”
          Przyznam, że opis powyżej, który również widnieje z tyłu książki zachęcił mnie do kupna jej. Pomyślałam, że książka może być nawet niezła, lecz bardzo się zawiodłam kiedy ją przeczytałam. Może po prostu nie jestem matką Polką żeby zrozumieć życie bohaterek. Albo też nie jestem w odpowiednim wieku... Nie wiem co jest przyczyną, ale ta książka totalnie nie przypadła mi do gustu i nie podobała mi się. Jak dla mnie była po prostu nudna, choć przy końcu nawet przez chwilę mi się podobała.
          Mam zasadę, że jak zacznę czytać książkę to chcę ją zawsze skończyć, więc przebrnęłam przez nią. Tak po prostu.
          Lecz generalnie nie mam nic w sumie więcej do dodania. Sami musicie ocenić czy wam się spodoba czy nie. Jak mówią – są gusta i guściki :) Może niektórzy będą mieli zupełnie inne zdanie na temat tej książki. Ja mam akurat takie. Miłego czytania jeśli się zdecydujecie :)

wtorek, 23 sierpnia 2016

Nie waż się! - Jolanta Czarkwiani


          W książce „Nie waż się!” poznajemy Agatę i Brygidę. Już jako małe dziewczynki stają się nierozłączne. Łączy ich przyjaźń, która zatraca się z biegiem lat i jak się później okazuje trwa do końca, ponieważ obie bohaterki spotykają się po latach i odnawiają przyjaźń wręcz stając się sobie jeszcze bliższe.
          Brygida od lat jest zafascynowana kulturą Japonii. Jej marzeniem jest znaleźć się pod drzewem wiśni – sakurą. Jednak póki co żyje w Polsce i pracuje jako tłumaczka.
Agata jest dyrektorem finansowym międzynarodowej korporacji.
          Pewnego dnia Agata oznajmia swojej przyjaciółce, że będzie miała dziecko. Ciąża jednak jak się okazuję wcale nie wpływa na Agatę tak jak powinna. Po tym jak Agata dostaję od swojej przyjaciółki wagę, okazuje się, że staje się ona wyznacznikiem jej codzienności. Jej nastroju, szczególnie, kiedy waga nie pokazuje wciąż i wciąż mniejszej liczby. Podczas ciąży kobieta zaczyna się obsesyjnie odchudzać. Mało tego, poznaje świat motylków, pro any, a gotowanie i wszystko co związane jest z kuchnią staję się jakże cudownym tematem do rozmów. Również Brygida w pewnym momencie daję się złapać w pułapkę mając wielkie ułatwienie jeśli chodzi o prezenty. Na początku wydawać by się mogło, że jest to całkiem niewinne, lecz gdy Agata traci kolejne kilogramy i z roku na rok staje się coraz bardziej chudsza, wyniszczona, a jej wygląd wcale nie świadczy o tym, że czuję się tak cudownie jak to opisuję, sprawa nabiera podejrzeń.
          Autorka niesamowicie prostym i przejrzystym językiem opisuję problem anoreksji jak i przyjaźni. Jak wiadomo, na tę podstępną chorobę nie tylko ciała, ale i duszy zapada coraz więcej dorosłych osób. Mamy tu pięknie opisany obraz jak anoreksja potrafi wyniszczyć dorosłą, dojrzałą osobę. Matkę wspaniałej córki jaką okazuję się być Ania.
          Jest to bardzo podstępna choroba, która wkrada się do naszego życia tak niewinnie, a skutki nie raz po prostu bywają opłakane. Najgorsza chyba zawsze jest świadomość, że może to spotkać każdego z nas... Choroba nie tylko odbiera kilogramy, ale także chociażby zdolność racjonalnego myślenia.
          Zgodzę się z tym, że każda choroba ma swoje podłoże. Obraz Agaty, który opisuję autorka jest niezwykle realny. Zauważyć również można jak Agata staję się pogubiona w swoich kłamstwach. Anoreksja zmusza do oszukiwania swoich bliskich a przede wszystkim siebie. Agata coraz bardziej staje się nakręcona i funkcjonuje na najwyższych obrotach. Nie jest w stanie przyznać się, że jest chora, że coś jej dolega... a już na pewno nie dociera do niej takie słowo jak anoreksja. Powoli jednak życie Agaty staje się coraz trudniejsze. Córka rośnie i niestety widzi wszystkie zachowania swojej mamy nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo ta kobieta jest chora i jak choroba rządzi jej życiem. Nie kończy się jednak samym odchudzaniem. Agata również zaczyna nadużywać alkoholu i stanowczo widać jak się stacza. Wycieńczona w końcu trafia do szpitala w bardzo poważnym stanie. Jeśli Agata straci chociażby 2kg to umrze. W tym czasie trwają przygotowania do Pierwszej Komunii Ani. Brygida okazuje się wspaniałą przyjaciółką, lecz i ona staję przed najtrudniejszymi w życiu wyborami. Te dwie bohaterki muszą w końcu stawić czoła swoim demonom z przeszłości podejmując tym samym dalsze kroki. Ich życie bardzo się skomplikowało. Anoreksja tak naprawdę nie dotyka tylko samej chorej osoby lecz jak się okazuję ma bardzo duży wpływ na jej bliskich. Ta choroba kiełkuję przede wszystkim w umyśle niczym trująca roślina, od której czasem nawet niemożliwe jest uwolnienie się.
          Od dawna bardzo lubię książki o trudnej tematyce. Uważam, że debiut Pani Jolanty Czarkwiani okazał się naprawdę udany. Książka jak już wspomniałam pisana jest cudownym językiem. Czyta się ją bardzo szybko. Mamy nie tylko pokazany obraz tej trudnej choroby, ale i wątki humorystyczne. Język tej książki zachęca do czytania już od pierwszej strony. Powieść ta jest wciągająca, poruszająca i na pewno godna polecenia. Gorąco zachęcam wszystkich do jej przeczytania.
          „ -Nie jesteś sakurą, Brygido, i nigdy nią nie byłaś – powiedział Maciek, jakby znał ten sekret od zawsze. - Wiśnia to symbol kruchości i ulotności. Twoim drzewem jest momiji. Klon zmieniający kolory i najpiękniejszy w jesieni życia. Momiji to wieczność, trwanie i siła miłości. Idź i poczuj swoją prawdziwą naturę”.

Twoim śladem - A.Maredith Walters


          Na początku chciałam WAS przeprosić za tak długą przerwę. Mam nadzieję, że na dniach uda mi się dodać trochę zaległych recenzji. Ponieważ czytam cały czas, książka za książką jak to u książkoholiczki :)
          Tym razem postanowiłam WAM napisać o wspaniałej książce, którą w ostatnim czasie przeczytałam. Jest nią książka pod tytułem: „Twoim śladem”.
          Jak dotąd niestety jak dla mnie za mało jest takich książek, gdzie głównym tematem są narkotyki. Jak wiemy świat nie przestaje pędzić, a szczególnie wśród młodych osób jest to naprawdę coraz częstszy i poważny problem. Media, ośrodki uzależnień, ulotki, plakaty... Wszystko to ciągle informuje nas o tym, że nie mamy do czynienia ze zwykłą grypą... A ta książka jak dla mnie jest naprawdę niesamowicie napisana. I przede wszystkim niesie ze sobą przesłanie. Pokazuje nam po raz kolejny, że świat wcale nie jest łatwy i kolorowy, ale, że nie jesteśmy w nim skazani na siebie. Istnieje pomoc, lecz to od nas zależy czy po nią sięgniemy. Niestety czasem trzeba stoczyć się w potworną przepaść, ale odbicie się od dna jest możliwe.
          Historia Aubrey – studentki psychologii i Maxxa na pozór może wydawać się naprawdę banalna i przereklamowana. Założę się, że niejeden człowiek na świecie nie sięgnie po książkę uważając, że to kolejny kiepski dramat nastolatków. A kto teraz nie ma problemów???
           Dla mnie osobiście książka ta okazała się cudowna, przeczytałam ją wręcz jednym tchem i muszę powiedzieć, że dużo wniosła w moje życie. Wiem, że nieraz wrócę do tej lektury.
          Aubrey wybrała psychologię, bo uważała, że pomoc innym pozwoli jej odkupić swoje winy. Miała siostrę, która zginęła... jak się okazuje chłopak jej piętnastoletniej siostry podarował jej „złoty strzał”, wiecie – tak z miłości... Aubrey wciąż próbuję się po tym wszystkim pozbierać i wciąż się obwinia... Jej kontakty z rodzicami prawie przestały istnieć... Psychologia wydaję się naprawdę dobrym wyjściem, lecz Aubrey jeszcze nie wiedziała co ją czeka.
          Udział w dwunastotygodniowym programie prowadzony we współpracy z miejscowym ośrodkiem terapii uzależnień był warunkiem uzyskania licencjatu z psychologii na LU.
          „Bo badanie psychologicznych skutków uzależnienia to jedno: treść podręczników mogłam recytować obudzona w środku nocy, rozumiałam schematy i uwarunkowania, potrafiłam czytać ze zrozumieniem studia przypadków i udawać, że opisani w nich ludzie nigdy nie istnieli.
          Czymś zupełnie innym było jednak siedzenie w kółku i słuchanie historii z czyiś ust. Słuchanie, jak wywnętrzają się zupełnie obcy mi ludzie, opisujący, jak bliscy byli utraty wszystkiego. Wiedziałam, że wszystko stanie się przez to bardzo, bardzo rzeczywiste.
          A ta cała rzeczywistość była czymś przerażającym dla umysłu bardzo jeszcze rozchwianego po przeżytej trzy lata wcześniej traumie”.
          Kiedy jednak okazało się, że Maxx również był uczestnikiem terapii sprawy bardzo szybko się skomplikowały...
          Maxx był starszym bratem Calluma. Po tym jak ich rodzice zginęli, Callum mieszkał u wujka. Ten jednak – uzależniony od hazardu wykorzystywał Maxxa jak tylko mógł. Maxx wiedział jak jego młodszy brat w niego wierzy, uważał go od zawsze za swojego bohatera. Niestety jak się okazało pogodzenie studiów i opieka nad młodszym bratem, szantażujący go wuj, Compulsion i narkotyki to trochę za dużo jak na jedną osobę. Maxx coraz bardziej się staczał i miał tego świadomość, lecz narkotyki pozwalały mu popaść w nicość, błogość w której totalnie nie musiał się niczym przejmować. Wkrótce to stało się ważniejsze niż cokolwiek.
          Miłość wcale nie bywa łatwa, a tych dwojga bohaterów już na pewno. Aubrey wiedziała jakie konsekwencje spotkają ją gdy wyjdzie na jaw, że kocha Maxxa. Jednak nawet to nie powstrzymało jej przed tą miłością. Oboje mieli trudne życie. Oboje musieli stawić czoła temu co się wydarzy, jak i swojej przeszłości. Lecz Maxx był niesamowicie przyciągający...
          W tej książce nie mamy tylko opisu złego Maxxa narkomana,, lecz także wrażliwego człowieka, którego da się pokochać i który probuje to wszystko jakoś poskładać...
          Myślę, że jeżeli chcecie poznać całą tą opowieść musicie przeczytać książkę. Poraz kolejny mam wrażenie, że mogłabym o niej pisać i pisać, lecz nie chodzi o to, żeby napisać WAM całą treść. 
          Na zakończenie chciałam bardzo polecić książkę wszystkim czytającym i tym, którzy chcą zacząć od wartej polecenia książki. Mam nadzieję, że na was ona również zrobi tak duże wrażenie.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

PODSUMOWANIE LIPCA


Witam wszystkich w pierwszy dzień sierpnia. Jak już zauważyliście – zmieniłam nazwę bloga. Myślę, że teraz będzie mnie łatwiej znaleźć i krótsza nazwa jest chyba wygodniejsza.

Od tego miesiąca szykują się małe albo i duże zmiany. Przede wszystkim postaram się zmienić wygląd dodawanych zdjęć na instagramie i tu. I może w końcu uda mi się połączyć bloga z instagramem, bo nie mogę tego rozkminić. Poza tym możecie spodziewać się konkursów, które zamierzam zacząć robić... Myślałam też o tym żeby pisać więcej recenzji. Książki czytam od bardzo dawna, więc może coś z przeczytanych będę dodawać.

Niestety jak wiele osób nie mam wakacji, ponieważ normalnie pracuję, dlatego czytam jak tylko mam wolną chwilę.



PODSUMOWANIE LIPCA:

Ilość przeczytanych książek : 6

Przeczytane książki :

„Primabalerina” - Dorota Gąsiorowska

„Złodziejka książek” - Markus Zusak

„#me” - Joanna Fabicka

„Złe dziewczyny nie umierają” - Katie Alender

„Złe dziewczyny nie umierają. Od złej do przeklętej” - Katie Alender

„Cena mojego życia” - Tina Okpara



W lipcu dodałam 4 posty.

wtorek, 26 lipca 2016

Złe dziewczyny nie umierają. Część 1 i 2. Katie Alender


W pierwszej części „Złe dziewczyny nie umierają” poznajemy Kasey i jej starszą siostrę Alexis. Obie chodzą do szkoły i są najlepszymi przyjaciółkami. Jednak Alexis zaczyna zastanawiać, a z czasem i przerażać młodsza siostra. Podczas kolejnego dziwnego incydentu to Alexis wciąż zastanawia się czy nie zwariowała. Pokój Kasey to pewnego rodzaju „świątynia”... lalki, które Kasey zaczęła kolekcjonować są już wszędzie... Jej starsza siostra często słyszy jak Kasey rozmawia z nimi.
          Siostry mają całkiem odmienne charaktery. Kasey często się boi, nie ma przyjaciół, wszyscy się z niej śmieją. Alexis jest natomiast bardziej odważna, uwielbia fotografować, lecz również jest bardziej samotniczką niż duszą towarzystwa.
           Z czasem z Kasey zaczynają się dziać coraz dziwniejsze rzeczy, staje się agresywna. Wychodzi na jaw, że „duch”, który ją opętał jest jej przyjaciółką – jak twierdzi. Wtedy przestaje się bać, wtedy wszyscy jej słuchają i robią wszystko co im powie.
          Pewnego dnia dochodzi do wypadku. Tata dziewczynek uderza samochodem w drzewo. Jak się okazuje oprócz powierzchownych ran i złamań nic mu nie jest – wyjdzie z tego. Policjanci ustalają, że ktoś majstrował przy hamulcach...
          Czy Alexis uda się uwolnić przede wszystkim Kasey od „ducha, który ją opętał???

          Część druga książki o wiele bardziej mi się podobała... Choć obie czyta się w miarę szybko.

          Alexis zdobyła najlepszą przyjaciółkę Megan i cudownego chłopaka Cartera. Po tym jak musieli przeprowadzić się do nowoczesnego, sterylnego, pospolitego, oszczędnego i niedużego domu, w którym „nie snuły się żadne duchy o morderczych skłonnościach” i wydaję się, że wszystko się jakoś uspokoiło – nagle Alexis zastaję w domu swoją młodszą siostrę, która została wypuszczona ze szpitala psychiatrycznego.
          Kasey pełna obaw musi rozpocząć naukę w nowej szkole a Alexis pełna podejrzeń i ciągle kontrolująca zachowanie siostry, stara się normalnie funkcjonować. Kasey szybko zaczyna nawiązywać nowe znajomości angażując się w działania klubu Promyczek. Jak się okazuję członkinie tego klubu zaczynają doświadczać niesamowitej metamorfozy. Nowe stonowane stroje, delikatny makijaż, starannie ułożona fryzura to tylko kilka czynników... Dziewczętom również zaczyna wszystko wychodzić, nie muszą się praktycznie uczyć, bo klasówki piszą na najwyższe oceny, do tego czują się piękne i przebojowe. Wszystko to za sprawą tajemniczego Aralta. O tym kim sjest Aralt i jak jeszcze wpłynie na dziewczęta Klub Promyczek będziecie mogli dowiedzieć się czytając tą książkę, którą oczywiście polecam :)
          Po raz kolejny książki z działu młodzieżowego wydały mi się dla mnie trochę nieodpowiednie... Książki są dobre, lecz dla młodzieży. Tak czy siak nadal nie zamierzam się zamykać na ten dział i tego typu literaturę :) I WAS również zachęcam do czytania.

piątek, 22 lipca 2016

#me Joanna Fabicka


          Książka ta opowiada o Ewie oraz jej córce Sarze. ” Sara nie miała z nią żadnych szans. Nie była ani tak ładna, ani tak błyskotliwa, ani tak dowcipna. Znajomi uwielbiali jej matkę. Każdy jej zazdrościł i nikt nie wiedział, że Ewa zaraz po ich wyjściu zdejmuje maskę cudownej tolerancyjnej osoby i zamienia się w złośliwą, humorzastą, zimną i bezwzględną jędzę.” Ewa również często imprezuje, co rusz zmienia pracę oraz coraz częściej nadużywa alkoholu przez co również coraz częściej staje się totalnie nieprzewidywalna i agresywna, przede wszystkim wobec swojej nastoletniej córki... Sara stanowczo nie ma lekkiego życia z taką matką. Ewa i Sara zdają sobie sprawę z tego, że to nie jest normalne życie i obie po raz kolejny i kolejny, wciąż i wciąż na nowo próbują udawać, że jest wręcz odwrotnie. Gdy po raz kolejny Ewa dostaje nową pracę, mieszkanie od razu zamienia się w oazę czystości, lodówka staje się pełna i nawet pojawia się ciepły posiłek, jak choćby zupa. Przez ten czas Ewa przeważnie stara się nadrobić zaległości swojego macierzyństwa i dla Sary jest wyjątkowo miła i dobra... Niestety do czasu gdy w grę znów nie wkroczy alkohol.

           Jak widać Sara praktycznie od zawsze musiała radzić sobie sama, wręcz się wychowywać i myślę, że dojrzeć szybciej niż dzieci powinny dojrzewać. Brak ojca, dziadków i praktycznie jakiejkolwiek rodziny oznacza tyle, że Sara odkąd się urodziła miała tyle ciotek i wujków, że niektórzy nawet mogliby jej pozazdrościć. Od małego Ewa zabierała ją ze sobą na wszystkiego imprezy, randki, wyjścia do kina... Trwało to dopóki Sara nie stała się na tyle duża żeby zostawać sama w domu.

           „Obie przez lata żyły w złudnym przeświadczeniu, że na bieżąco wyrównują swoje rachunki i oczyszczają konta, choć tak naprawdę wciąż tkwiły w wyniszczającym błędnym kole wzajemnych krzywd i pretensji. Niestety żadna z nich nie umiała tego dostrzec. „

            Wkrótce coś się wydarzy... Na kogo będzie mogła liczyć Sara? ”Józek, Paula, Stefan, Edyta... Oto cały jej towarzyski dorobek, mizerna pula znajomych, trzy i pół osoby na prawie szesnaście lat życia.”

           Myślę, że gdybym przeczytała tą książkę ładnych parę lat temu to wciągnęłaby mnie bez reszty... Ale czytałam ją teraz i powiem tylko, że jakoś specjalnie mnie nie poruszyła. Jako nastolatka uwielbiałam takie książki, zaczytywałam się w tej tematyce non stop... Książki o problemach, nastolatkach itd., itp. Teraz kupiłam tę książkę i byłam sama ciekawa swoich odczuć... Ponieważ już dawno zmieniłam kategorię książek coś jednak mnie podkusiło, żeby wrócić do takiej tematyki. Powiem więcej, kupiłam ostatnio kilka takich „młodzieżowych” książek i postaram się przebrnąć przez wszystkie :P Ta książka poszła w ruch jako pierwsza. I mimo że czyta się ją bardzo szybko to naprawdę spodziewałam się chyba czegoś lepszego... Ale muszę przyznać, że to typowo książka dla nastolatków. Dodam jeszcze, że zakończenie mnie zupełnie nie powaliło. Polecam książkę, ale chyba dla młodszych czytelników... Nie, żebym była wyjątkowo stara, tylko mam wrażenie, że jakbym była młodsza to ta książka zrobiłaby na mnie większe wrażenie... Teraz ją czytałam, ale czułam się jakbym takie problemy miała już dawno za sobą przez co trochę się nudziłam...

sobota, 16 lipca 2016

Złodziejka książek - Markus Zusak



          Muszę Wam napisać, że uważam iż ta książka ma stanowczo za niskie oceny jak dla mnie. Obejrzałam najpierw film, długi czas temu – co było podstawowym błędem, ale tego zmienić nie mogłam. Przeczytałam książkę dopiero teraz... „Złodziejka książek”.... czy ten tytuł nie jest cudowny? Myślę, że odstęp w jakim oglądałam film, a kiedy czytałam książkę, bardzo mi pomógł... Film trochę zdążył zatrzeć się w mojej pamięci i dlatego właśnie czytając, na nowo weszłam do świata Liesel... tym razem już ze wszystkimi szczegółami... I przyznam szczerze, że książka naprawdę mnie poruszyła...
          Złodziejka książek i jej brat jechali do Monachium, gdzie mieli być oddani na wychowanie przybranym rodzicom. Młodszy brat Liesel umiera podczas silnego ataku kaszlu... Gdy strażnicy zobaczyli matkę Liesel z małym, martwym ciałem w ramionach, postanowili, że cała trójka zostanie odstawiona do następnej stacji i pozostawiona tam, by załatwić to, co konieczne. Gdy jej braciszek został już pochowany i wszyscy zaczęli zbierać się do odejścia, Liesel została. I to wtedy właśnie ukradła pierwszą książkę, która wypadła grabarzowi z kieszeni. Książka ta nosiła tytuł „Podręcznik grabarza”.
          Kawałek drogi za przedmieściami Monachium leżało miasteczko Molching, do którego zabrano Liesel. Przy ulicy o nazwie Himmel znajdował się dom niejakich Hubermannów, u których Liesel zamieszkała. To właśnie tam poznaje swoich nowych rodziców – Rosę i Hansa. Człowieka niezwykle spokojnego o łagodnych, srebrzystych oczach i wyjątkowo szczerą i wulgarną kobietę, która jak się później okazuję, nie jest wcale tak straszną i złą kobietą jakby się mogło wydawać.
           Gdy Liesel po raz kolejny budzi się w środku nocy po strasznych koszmarach, które nią miotają, Hans Huberman jak co dzień przychodzi do niej, i zobaczywszy „Podręcznik grabarza” zaczyna czytać. I tak powstaje swego rodzaju codzienny rytuał „czytanie nocą”. A kiedy wychodzi na jaw, że dziewczynka nie potrafi czytać ani pisać, jej przybrany „papa” zaczyna ją tego uczyć, wymyślając cudowny sposób pisania niezrozumiałych dla Liesel słów (i nie tylko), na ścianie w piwnicy.
           W książce mamy obraz Liesel, jako dziewczynki, która już od pierwszych chwil pomimo trudności i kłód jakie rzuca jej pod nogi życie, nie poddaję się. Osobę złodziejki książek osobiście odebrałam jako silną, ciekawą i pełną nieprzewidywalności...
              Czytając coraz więcej stron książki poznajemy jej przyjaciół, którymi okazują się być Rudy Steiner – chłopak z sąsiedztwa, Maksa Vandenburga – żyda, którego ukrywali i Ilse Hermann – żonę burmistrza.
               Ze wszystkimi tymi osobami wiążą się jak dla mnie wyjątkowe historie, wspomnienia, odczucia... Każda z osób w tej książce jest niezwykła. Niestety losy bohaterów jak i samo zakończenie wcale nie jest taka przyjemna. Jest wojna, każdy chce przetrwać, każdy chciałby wyjść z tego piekła cało, lecz czy im się to uda? Jakie wiążą się historie z przedstawionymi bohaterami? Co stanie się z Liesel, Maksem, Rudym, Rosą, Hansem i innymi???
               Nie zdradzę wam ani zakończenia ani więcej szczegółów choć niektóre pewnie będzie można wyczytać z innych recenzji... Ja chciałabym żebyście sami sięgnęli po tą książkę, ponieważ uważam, że jest warta przeczytania.

niedziela, 3 lipca 2016

Primabalerina Dorota Gąsiorowska


          Nie czytałam wcześniejszych książek Pani Doroty Gąsiorowkiej. Lecz mam poczucie, że jeszcze po nie sięgnę... Mam wrażenie, że w ogóle zbyt mało doceniałam polskich pisarzy...

          Na „Primabalerinę” natknęłam się w gazecie, wcześniej czytałam gdzieś, że do dobra książka, więc bez wahania po nią sięgnęłam.

Dla niektórych bardzo przewidywalna, chwilami nudna... Dla mnie? Niesamowicie fascynująca. To książka w sam raz na dni wolne, bardzo ostatnio potrzebowałam sięgnąć po coś „lekkiego”. Tak książka jest idealna. Pozwoliła mi odpocząć i się zregenerować. Zabrała mnie w świat cudownie opisywanego Lwowa i czytając ją czułam się wręcz idealnie.

          Powieść czyta się szybko, chwilami faktycznie bywała przewidywalna, lecz jeszcze bardziej nakręcało mnie to do dalszego czytania. Cudownie opisane miejsca były dla mnie tak wyraziste, że moja wyobraźnia jeszcze chyba nigdy tak nie odpłynęła... W głowie bez trudu utworzył się obraz opisywanych miejsc i opisywanego życia Niny.

           Główna bohaterka – Nina, jakiś tydzień po urodzeniu zostaje podrzucona pod drzwi sierocińca, zawinięta tylko w białą chustę z wyhaftowanym motylem oraz imieniem Nina. Kiedy u progu drzwi zobaczyła ją siostra Anzelma wiedziała już, że Nina na zawsze pozostanie jej bardzo bliska. To ona od pierwszych chwil skradła jej serce, przez Ninę siostra Anzelma się zmieniła – już nie była tylko „chłodną” zakonnicą trzymającą się zasad. Dla Niny była niczym matka, której przecież „nie miała”. Nina wychowała się w Krakowie i to w tym mieście również dalej mieszkała od wielu lat pracując w domu starości. Z wykształcenia jest ekonomistką, ale przede wszystkim lubi tą pracę ze względu osoby, które ją otaczają... Od kilku lat jest również zaprzyjaźniona z Irmą, starszą, cudowną osóbką... Choć obie nie są zbyt wylewne, bardzo dobrze spędza im się czas w swoim towarzystwie... Kiedy Irma nagle umiera Nina dopiero wtedy uświadamia sobie jak mało ją znała. W swoim testamencie Irma przekazuje jej kamienicę znajdującą się we Lwowie – w miejscu, które nie trudno pokochać już po pierwszych chwilach znajdowania się w nim. Tak właśnie było z Niną...

Nina, która odniosłam wrażenie żyła po części jak szara myszka, dała się namówić Igorowi na wyjazd do teraz już jej kamienicy... Oczywiście, że od samego początku tego chciała, lecz powstrzymywał ją strach. Nina bowiem nigdy nie podróżowała.

          Z Igorem zaprzyjaźniła się po śmierci Irmy... Wcześniej jednak nie zwracała zbytnio na niego uwagi. Igor wydawał jej się zarozumiałym intelektualistą. Kiedy jednak dowiedziała się o nim najważniejszej rzeczy – że jest gejem, ich relacje znacznie się poprawiły... Ich przyjaźń stała się silna i ważna. Oboje z upływem czasu dowiadywali się o sobie coraz więcej.

Kiedy razem wyjechali do Lwowa przez chwilę wyglądali nawet jak stare dobre małżeństwo.

           Pobyt tam zmienia ludzi... Oboje szybko znaleźli wokół siebie wyjątkowe i życzliwe osoby... Czas we Lwowie płynął nieubłaganie, lecz każdy dzień był inny i wyjątkowy. Nina, która nagle bardzo nakręciła się zdaniem, że prawie nie znała Irmy zaczęła obsesyjnie szukać informacji związanych ze swoją przyjaciółką i jej życiem. Dlaczego Irma tak nagle wyjechała ze Lwowa? Czy miała rodzinę? Czy było jej źle? Co takiego się wydarzyło? Kim okazała się Tatiana ze zdjęcia? Czy Nina zdąży dowiedzieć się wszystkiego zanim będzie musiała wrócić do Krakowa??? Jak dalej potoczy się jej życie???

          O tej książce można pisać i pisać lecz chcę żebyście sami ją przeczytali i ocenili... Dla mnie ta powieść ma w sobie niesamowity urok i naprawdę nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Myślę, że znalazła się w moich rękach w odpowiednim czasie :)

wtorek, 28 czerwca 2016

Joanna Jodełka "Wariatka"


          Joanna Jodełka „Wariatka”... Cóż można napisać o tej książce... Tytuł... Jako, że również lubię swoje „szaleństwo” i uważam, że niektórym ludziom również przydałaby się choć odrobina, sięgnęłam po tę książkę bez wahania, nawet nie za bardzo zwracając uwagi na opis z tyłu...

Dowiedziałam się, że ta książka jest częścią drugą... Pierwsza to „Kryminalistka”... Nie czytałam jej, ale w sumie nie zaszkodziło by po nią sięgnąć... lecz na razie skupie się na opisie „wariatki”... Po pierwsze uwielbiam bohaterkę tej książki... Jak dla mnie jest to cudowna postać, silna, chyba nawet gotowa na wszystko, cudowny cięty język, jak dla mnie bardzo przejrzyste zdania... Książka chwilami pełna humoru jak i napięcia. Takiego zakończenia się nie spodziewałam, ale w sumie nawet dobrze się skończyła... niedosyt się pojawił, a jakże, lecz bywał u mnie o wiele większy w innych książkach... Myślę, że „wariatka” to dobra książka i warta przeczytania... Oczywiście początek mnie wciągnął...jak dla mnie środek książki trochę się dłużył a zakończenie znów było wciągające... To oczywiście tylko moje zdanie, z którym możecie się nie zgadzać. Ogólnie książka sama w sobie mi się podobała...

          Zaczęło się od tego, że Joanna - główna bohaterka przebywa w szpitalu psychiatrycznym i próbuje dojść do siebie po stracie męża... W tym czasie ktoś ją odwiedza przynosząc jej książkę, która została wydana bez jej zgody... Jak się również okazało wszystkie m.in imiona zostały zmienione na prawdziwe... Joanna gotowa dowiedzieć się kto za tym wszystkim stoi wypisuje się ze szpitala... Wtedy właśnie zaczynają dziać się różne dziwne rzeczy... Joanna również pewna jest, że ktoś usiłuje ją zabić. Powoli śledząc tok wydarzeń, zaczyna spotykać się z głównymi „bohaterami” swojej książki... Bo przecież komuś bardzo zależy na tym aby rozdrapać tajemnicę z przeszłości a mianowicie dziwne zniknięcie Justyny.

          Opisy książki są przeplatane, ale według mnie nie jest to problem w czytaniu jej. Joanna opisuje aktualne wydarzenia i dodaje do tego fragmenty swojej książki.

W sumie muszę wam powiedzieć, że ucieszyłaby mnie kolejna część tej książki, ponieważ zakończenie faktycznie stawia znaki zapytania... Co dalej???

          To kolejna książka, którą absolutnie mogę WAM polecić. Uwierzcie mi, że nie pożałujecie. Choć książka ma tyle różnych opinii co czytelników to mnie osobiście zachwyciła... Swoją drogą dobrze, że czytałam ją w domu, bo inaczej bałabym się, że ludzie mogą również chwilami postrzegać mnie za niezłą wariatkę. Przeplatający się śmiech, skupienie i wielkie oczy to nie aż takie normalne w dzisiejszych czasach. Tym bardziej jeżeli występuje to jeden po drugim :)

Ponoć nie ocenia się książki po okładce, jednak muszę przyznać, że biorąc ją do ręki miałam przeczucie, że to będzie naprawdę dobra książka... Czy się z tym zgodzicie??? Nie wiem, przeczytajcie sami :)

niedziela, 19 czerwca 2016

"Druga szansa" Katarzyna Berenika Miszczuk


         Pewna Pani szukał tej oto książki dla córki. Pomogłam jej i cieszę się, że to właśnie ja mogłam jej pomóc. Znalazłam bez trudu książkę w dziale FANTASTYKA! Co? Fantastyka??? Po przeczytaniu opisu z tyłu byłam przekonana, że to książka na faktach... wcale a wcale nie przypominała dla mnie fantastyki... Oczywiście nie mogło się wydarzyć nic innego jak nieodparta chęć na zdobycie tej książki. Chciałam ją czytać już, teraz, zaraz... I wcale się nie pomyliłam... Niesamowita i do reszty wciągająca, kiedy tylko mogłam czytałam ją a kiedy byłam w pracy marzyłam żeby wrócić do książki... Miałam wrażenie, że bez reszty mnie owładnęła... Wciąż i wciąż byłam ciekawa co będzie dalej... Przyznam szczerze, że NIGDY jeszcze nie spotkałam się z tak niesamowitą książką... To była moja pierwsza styczność z książką z działu fantastyki jak i z autorką... I okazało się, że wywołało to we mnie tyle uczuć, że nie raz miałam wrażenie, że sama jestem w tej książce.... Oderwanie się od niej jest niesamowicie trudne... To na pewno nie jest książka, którą czyta się po kilka stron i odkłada na później.

          Główna bohaterka Julia, budzi się nagle w pokoju i zupełnie niczego nie pamięta, ba! Ona nawet nie poznaje swojego odbicia w lustrze... Od Pani Morulskiej dowiaduje się, że znalazła się w ośrodku „Druga szansa”, ponieważ straciła pamięć a jej rodzice zginęli w pożarze... Również z domu, w którym mieszkała zostały tylko zgliszcza... Po kolei dowiaduje się m.in. o tym, że w budynku są również inni pacjenci, cały personel, że dostaje leki i że jest tu od tygodnia... Julia staje się coraz bardziej przerażona i podejrzliwa... Dlaczego Morulska tak bardzo chce być jej przyjaciółką i o co w tym wszystkim chodzi? Z trojga pacjentów, których poznaje zostaje tylko Adam... Fakty, które próbuje wmówić jej „lekarka” okazują się zupełnie inne niż te, które przypominają sobie pacjenci... Pojawia się również kruk siedzący na parapecie...Czarny, duży i przerażająco kraczący... jeszcze te głosy... Do kogo są kierowane? Kim jest Julia, Pani Morulska, Adam...? Czy Julii i Adamowi uda się dowiedzieć prawdy? O sobie i o miejscu, w którym przebywają??? Czy dadzą się wciągnąć w świat leków i tego co mówi im lekarka??? Co jest prawdą a co fikcją???

            Ta książka jest tak niesamowita, że sami musicie ją przeczytać... Dodam jeszcze, że zakończenie mnie zszokowało jak nigdy dotąd żadne inne... Pani Katarzyna napisała książkę, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony... Nie można się nudzić czytając ją... Na końcu oczywiście pojawiły się w mojej głowie pytania... Miałam straszny niedosyt, lecz myślę, że na tym to wszystko polega...nie wyobrażam sobie chyba tej książki ciągnącej się w nieskończoność z ciągłym pytaniem czytelnika kiedy się skończy? Nie na tym to polega, więc myślę, że Pani Katarzyna trochę to przewidziała i skończyła w miare odpowiednim momencie... Swoją drogą po dobrej książce zawsze zostają pytania, niedosyt i jeszcze większa chęć czytania...
                             POLECAM, POLECAM, POLECAM!!!
Wszystkim co czytają i wszystkim, którzy chcą zacząć czytanie od czegoś naprawdę dobrego :)

"Narkotyki, anoreksja i inne sekrety" Beata Pawlikowska


          Zanim postanowiłam napisać o tej książce, próbowałam znaleźć coś w internecie... Przyznam, że o książce nie znalazłam żadnych recenzji jednak można śmiało przeczytać wiele opinii o samej autorce... Są niesamowicie różne. Sama znam osoby, które ją „lubią” i uważają za bardzo mądrą kobietę i wręcz przeciwnie. Opinie są podzielone. Tym bardziej trudno było mi się zabrać za jej książkę... Ale przyznam, że zadecydował sam jej temat, tytuł „Narkotyki, anoreksja i inne sekrety”. Sama co nieco wiem o tych rzeczach, również po części z własnego doświadczenia, a o wiele więcej z książek. Jako, że od zawsze kręciła mnie ta tematyka książkę już chciałam przeczytać po zobaczeniu w pracy w dniu jej premiery. No i owszem przeczytałam. Od razu mogę napisać, że przez długi etap czytania miałam podzielone zdanie...trochę na tak, trochę na nie... Jednak jak to się mówi: „W miarę jedzenia...” - no właśnie...

          Wczoraj skończyłam ją czytać... Musiałam jakoś zebrać myśli żeby cokolwiek napisać. Nie, książka mną aż tak nie wstrząsnęła. Chodzi raczej o moją długą przerwę w pisaniu, kłopoty ze zdrowiem i brak weny... Dlatego po części trudno mi pisać...

          Przeczytałam wiele książek na temat zaburzeń odżywiania, również narkotyków. Muszę przyznać, że sama byłam ciekawa jak ta jest napisana... Kategoria „poradnik” kazała mi się nad tym zastanowić, lecz mogę stwierdzić, że nie żałuje ani minuty poświęconej tej książce.

          Samą jej treść można odebrać na wiele sposobów. Oczywiście można uprzeć się na tym, że autorka się wywyższa i próbuje być wszystkowiedzącą... Ale po skończeniu całej książki zastanowiłam się trochę... I zgadzam się z tym, że jeżeli ktoś miał lub ma styczność z jakimkolwiek uzależnieniem to śmiało powinien przeczytać tą książkę... Pani Beata bardzo dobrze ujmuje temat samego uzależnienia, dokładne myśli anorektyczki i nie zauważyłam, żeby pisała coś nieprawdziwego, lub próbowała bardzo wyolbrzymić problem. Poradnik okazał się ciekawą książką... Ja znałam większość technik i myślenie osoby uzależnionej itd., ale tym razem mogłam na to spojrzeć troszkę inaczej... Nigdy chyba nie dotarło do mnie to, że problem tak naprawdę jest w całej rodzinie... Chora osoba się niszczy, ale wszyscy na to patrzą, każdy próbuje coś zrobić, a nawet jeśli nie, to nie wierzę, że jest mu łatwo żyć z taką osobą...

          Jednak większość książek jakie czytałam były napisane od strony chorego, chodzi o historię, nieraz pobyty w szpitalach itd... A tu mamy poradnik, w którym autorka chce nam uświadomić z czym tak naprawdę mamy do czynienia i skąd to wszystko się bierze... Mamy jasno napisane zdania, które informują nas o tym, że każde uzależnienie ma swój początek i że nie jesteśmy w tym sami, że JEST możliwe wyzdrowienie... A wszystko zależy od tego czy będziemy w stanie polubić i zaakceptować tylko jedną osobę na świecie...taką najważniejszą i wyjątkową – SIEBIE! Bo Chodzi o to, że kiedy zaburzone jest poczucie własnej wartości bądź jeszcze gorzej – NIE MA GO, to nie łudźmy się, że będziemy funkcjonowali jak najszczęśliwsi ludzie na świecie... A tak naprawdę wszyscy do tego dążymy, żeby być szczęśliwymi, tylko większości z nas nie chcę się zajrzeć tam głęboko pod skorupę i naprawdę odpowiedzieć sobie na kilka pytań. WAŻNYCH pytań. I co ważne – zacząć pracę nad sobą....

          Uważam, że z całą pewnością mogę polecić tę książkę wszystkim... Bo myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie... nawet jeśli nie miał bądź nie ma styczności z problemem, z uzależnieniem...wiedza jeszcze nikomu nie zaszkodziła :)

sobota, 14 maja 2016

Paryski architekt.


"Drogi czytelniku!
Ponieważ jestem architektem, zawsze wydawało mi się, że moja dziedzina zawodowa byłaby oryginalnym tłem dla pomysłowej, fascynującej powieści. Myśl, że główny bohater mógłby wykorzystać swoją wiedzę architektoniczną i inżynieryjną, by przechytrzyć złoczyńcę, rozwikłać zagadkę kryminalną lub dokonać bohaterskich czynów, nieustannie mnie intrygowała.
Takimi słowami zaczyna się kolejna książka, o której chcę wam napisać... Tą książką jest „Paryski architekt” Charles'a Belfoure'a. Po raz kolejny do kupienia jej zainspirował mnie tytuł oraz okładka. Kupując ją spodziewałam się bardzo interesującej książki, jak to się zwykle mówi po przeczytaniu wszystkich opisów z okładki „Może być ciekawa”. Tak.... właśnie tak mi się wydawało, że książka MOŻE BYĆ CIEKAWA, lecz od razu WAM powiem, że książka dla mnie była i jest o wiele bardziej niż „ciekawa”... Jak się okazało autor tej debiutanckiej powieści miał bardzo dobry pomysł pisząc powieść, w której używa swojej dziedziny zawodowej jako tła...
Choć muszę WAM przyznać, że trochę miałam obawy dotyczące tego, że w książce może pojawić się za dużo samej architektury i inżynierii, samych haseł dotyczących dziedzin itd., to kiedy zaczęłam ją czytać moje obawy szybko zniknęły.
Lucienowi powoli kończą się pieniądze. W okupowanym przez Niemców Paryżu tak trudno teraz o jakąkolwiek pracę. Jednak ludzie jakoś muszą sobie radzić... lecz każdego dnia umiera wiele osób... Lucien nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele jeszcze razy będzie musiał patrzeć na śmierć... Ten obiecujący architekt dość wcześnie w swojej karierze nauczył się, że architektura jest nie tylko sztuką, ale także interesem, i że pierwsze zlecenie od klienta należy traktować nie jak jednorazowe zamówienie, lecz jako wstęp do dłuższej współpracy. Jednak Lucien nie do końca był świadomy tego, iż za współpracą z Manetem kryje się coś jeszcze. Jeśli architekt wymyśli kryjówkę dla żydowskiego przyjaciela swego zleceniodawcy, otrzyma również zlecenie na projekt niemieckiej fabryki. Po tym jak trudne wybory musiał podejmować lucien, jego życie z biegiem czasu zaczęło się zmieniać. Po rozstaniu z żoną wydaje się, że już nic tak wspaniałego jak chociażby prawdziwa miłość go nie spotka. Jak się okazuje w życiu Luciena jeszcze wiele się wydarzy.
Odnośnie samej książki jak i treści mogę napisać, że bardzo mi się podobały. Faktycznie czasem można było przewidzieć co zaraz nastąpi jednak ani razu mi to nie przeszkadzało. Książkę czytało mi się wyjątkowo fajnie i szybko. Język wydał mi się zrozumiały i moje obawy jak już pisałam odnośnie treści o architekturze były zbędne. Zakończenie trochę mnie zaskoczyło i chyba nawet powstał u mnie mały niedosyt, ale to dobrze :) Oczywiście książkę jak najbardziej polecam, myślę, że można naprawdę miło spędzić czas przenosząc się w czasy okupowanego Paryża, gdzie nie tylko ukazane jest zło, ale przede wszystkim fakt, że nawet podczas wojny człowiek mógł się zmienić i postępować jak „mensch”.


niedziela, 1 maja 2016

"Rok magicznego myślenia"


            Witam Was :) W związku z tym, że mamy Święto pracy, pierwszy dzień maja, wolne, postanowiłam napisać o kolejnej przeczytanej książce... Jest nią „Rok magicznego myślenia” Joan Didion. Kupiłam ją korzystając z naszych „empikowskich” promocji tym razem 3 za 2... Bardzo przyciągnęła mnie okładka książki – niebieska, śliczne białe dmuchawce oraz duży, biały napis. Zanim jeszcze przeczytałam opis z tyłu pomyślałam, że musi to być fajna książka... Przede wszystkim pomyślałam, że to raczej coś w stylu poradnika...POZYTYWNEGO PORADNIKA! Tymczasem opis z tyłu książki zupełnie mnie zaskoczył... lecz nie cofnęło zupełnie to mojej chęci na posiadanie tej oto książki, wręcz przeciwnie, rozbudziło to jeszcze bardziej moją ciekawość.

               Jak się okazało książka ta została napisana przez Joan Didion, która jest również jej główną bohaterką. Pani Joan bez złudzeń opisuję swoją historie, tragiczne wydarzenia jakie miały miejsce w jej życiu. Czas, z którym musiała zmierzyć się po stracie męża, który przecież był z nią przez tyle lat. Z którym wiązała ją niesamowita więź. Tyle wspomnień, przeżyć....

               To dlatego tak trudno mi było to opisać. Myślę, że człowiek, który nigdy nie znalazł się w dokładnie takiej samej sytuacji nie jest w stanie do końca uzmysłowić sobie w jaki sposób my, nasz organizm, myślenie i inne czynniki funkcjonują. Jak wyglądają dni... Myślę, że idealne jest tu określenie występujące w książce na temat „deficytów poznawczych”... Tak zostaje to określane lecz moim zdaniem jest to kolejna „etykieta” jaka jest nadawana kiedy człowiek nie zachowuje się tak jak powinien... Etykieta, która jakoś stara się chyba nas usprawiedliwić, pozwolić ludziom zrozumieć, że jesteśmy aktualnie w trudnej sytuacji, chwili, momencie życia. Lecz czy aby na pewno jesteśmy w stanie to zrozumieć??? I tu pojawia się duży znak zapytania... Moim zdaniem ktoś kto nie przeżył dokładnie takiej samej sytuacji a NAWET WTEDY, nie jest w stanie do końca zrozumieć. Chociażby dlatego, że KAŻDY z nas jest zupełnie inny. Ma tu wpływ wiele czynników chociażby świadczących o wrażliwości człowieka... Również mogę odnieść do tego, że każda miłość wygląda inaczej. Chyba nie muszę tu wspominać o jej sile natężenia, ale weźmy na przykład miłość matka-dziecko, jakąkolwiek przyjaźń, romans, itp...czy uważacie, że  jedna z osób z wymienionych relacji po stracie drugiej jest w stanie odczuć dokładnie to co Pani Joan? Owszem, może być to dla nas tak samo niewyobrażalne lecz czy to ta sama strata? Czy więź z człowiekiem , z którym żyje się przez kilkadziesiąt lat, 24godniny na dobę, zna się go na wylot, kogo „kocha się bardziej niż jeden więcej dzień”, kto staję się również naszym przyjacielem, staję się człowiekiem, który inspiruje nas na każdym kroku a jednocześnie daje nam poczucie że to my inspirujemy... „Cholera – zwrócił się do mnie, kiedy zamknął książkę. - Nigdy więcej mi się mów, że nie potrafisz pisać. To jest mój prezent urodzinowy dla ciebie”, kto jest Twoim mężem na dobre i złe, z kim od podstaw zaczyna się życie nie jest czymś  najważniejszym? 

               Jestem świadoma tego, że KAŻDA  poniesiona strata wiąże ze sobą serie nienormalnych wręcz zachowań, uczuć, lecz jak już wspominałam każda taka sytuacja jest inna i inaczej przez nas przeżywana.

               Książka ta wywołała u mnie burzę uczuć, ponieważ na początku trudno było mi ją czytać. W pewnym momencie pogubiłam się w czasie. W książce jest dużo medycznych sformułowań, przypisów... Bardzo lubię jak coś jest od razu wyjaśniane. Książkę lepiej się czyta, gdy nie trzeba szukać znaczenia słów. Pani Joan próbuje odtworzyć tamte dni, tygodnie, miesiące przed i po śmierci męża... Kiedy już się w nią wczytałam stała się dla mnie fascynująca. To naprawdę niesamowity opis straty, bólu... Przepełniona lękiem, tak naprawdę masą niejasnych do końca uczuć musi stawić czoła dalszemu życiu...

               Bardzo chcę polecić WAM tę książkę... Być może ja nie znalazłam się nigdy w podobnej sytuacji, nawet nie próbuję jakoś sobie tego wyobrazić. „I nagle go nie ma”... czy może być coś gorszego??? Żyjemy w takich czasach, że mam wrażenie, że coraz trudniej o taką miłość. O takie połączenie dwóch ludzi, dusz, taką więź... Coraz trudniej przychodzi nam przebaczanie a co za tym idzie podtrzymanie relacji międzyludzkich... Czasem bardzo smutno mi z tego powodu...

Na zakończenie przytoczę Wam jeszcze kolejny fragment tej jakże wspaniałej książki a mianowicie : „Ponieważ oboje byliśmy pisarzami i oboje pracowaliśmy w domu, każde z nas codziennie słyszało głos drugiego.

               Nie zawsze uważałam, że ma racje, i on też nie zawsze się ze mną zgadzał, ale ufaliśmy sobie nawzajem. Nie rozdzielaliśmy naszych zajęć i zainteresowań w żadnej sytuacji. Wielu ludzi sądziło, że – ponieważ czasem jedno, a czasem drugie zbierało lepsze recenzje, otrzymywało większą zaliczkę – musimy ze sobą w jakiś sposób „rywalizować”; że nasze życie prywatne musi stanowić pole minowe zawodowej zawiści i niechęci. Było to tak odległe od prawdy, że pod wpływem powszechnych nalegań nabrałam w końcu przekonania, iż popularne wyobrażenia na temat małżeństwa zawierają ogromne luki.”

                Życzę każdemu z osobna czegoś tak wspaniałego... Wiem, że strata jest niewyobrażalna, lecz w końcu musimy podjąć się dalszego życia... Życzę wam, żeby wasze wspomnienia były również przepełnione barwną tęczą uczuć jakie można sobie tylko wyobrazić :)