Jestem chyba jedną z nielicznych osób,
które po pierwsze nie płakały przy książce „Zanim się
pojawiłeś” i w dodatku jedną z tych, którym książka się nie
podobała.
Przeczytałam ją praktycznie w jeden dzień... od
początku zaczęła mnie irytować i ciągle liczyłam na to, że
książka się rozwinie i mnie wciągnie. Niestety muszę przyznać,
że kiedy już się w miarę „wkręciłam” tak kolejne czytane
zdania wywołały u mnie kolejną falę irytacji...
Zdaję sobie sprawę z tego, że
książka i cała historia jest dość kontrowersyjna, a zdań na jej
temat jest mnóstwo. I muszę przyznać, że gdybym znalazła się w
położeniu Willa to sama nie wiem jakbym się zachowała...
Wkurzyłam się, że książka nie skończyła się słynnym „żyli
długo i szczęśliwie”. Z drugiej jednak strony rozważając wątek
tego kim stał się Will przez wypadek i jak funkcjonował to trochę
go rozumiem.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to
tylko wymyślona historia, mogę stwierdzić, że mnie nie porwała.
Tym bardziej, że jak pisałam wiele wiele razy uwielbiam trudną
tematykę książek.
Główną bohaterką książki jest Lou
– dość niezdarna jak się okazuję, dziwnie się ubierająca, a
raczej po prostu dobiera dość „inne” od przeciętnych ubrania.
Już po fakcie kiedy dowiadujemy się, że z jej pensji utrzymuje
praktycznie swoją rodzinę i mając 26 lat nadal z nią mieszka,
zaczęłam się irytować. Ponieważ ten dom wydał mi się dość
dziwnym, tzn uważam, że gdyby się od nich odcięła to jakoś
lepiej by funkcjonowała. Jak się okazuję Lou nie jest wymagającą
osobą, bez planów na przyszłość... Czytając książkę na pewno
dowiecie się co, jak i dlaczego. Po tym trochę ogarnęłam temat i
było lepiej. Jednak wszystkiego zdradzać nie będę.
Więc... kiedy Lou traci pracę, która
lubiła – w kwiaciarni, postanawia szukać nowej. Jak się okazuję
mamy tu fajny opis tego, że nie tak łatwo jest znaleźć coś
przyzwoitego. W ostatniej chwili wpływa ogłoszenie o tym, że Will,
który uległ wypadkowi, został sparaliżowany od szyi w dół,
jeździ na wózku i potrzebuje osoby, która będzie umilała mu
czas.
Następnie mamy typową reakcję
wrednego, złośliwego mężczyzny na wózku i Lou, która stara się
przenosić dla niego góry, żeby tylko odwieźć go od decyzji,
którą podjął. Najpierw wizyty w ogrodzie, potem koncerty, wesele,
w końcu wyjazd po kolejnej chorobie Willa. Wydaję się wręcz, że
już lepiej być nie może, lecz jak się okazuję, może być o
wiele gorzej.
To co opisałam oczywiście w książce
ma więcej szczegółów, tej całej pikanterii zwanej pierwszym
pocałunkami, zakochaniem itd. Tak czy siak przebrnęłam przez tę
książkę i nawet zaczęłam czytać drugą część, ale spasowałam
na razie żeby odpocząć od tej historii. Zamierzam jednak dokończyć
tę historię, może jakoś mi się to wszystko poukłada i rozjaśni
choć nie sądzę, aby miało tak się stać.
Póki co chciałam podzielić się z
Wami moją opinią. Jak widać bez zachwytów i chusteczek.
Dodam jeszcze, że przed czytaniem tej
książki przeczytałam „promyczka”, który był dla mnie cudowną
książką i myślałam, że po opiniach jakie zgarnęła książka
„Zanim się pojawiłeś” - wciągnie mnie bez reszty, ale cóż,
jak widać nie wciągnęła, nie porwała i co tam jeszcze.
Mimo wszystko dla osób, które jeszcze
nie przeczytały tej książki życzę miłego czytania. Może wy
będziecie osobami, których książka i historia wciągnie bez
reszty :)))